A najgorzej już jak w autorytecie ukrywa się cham i
prostak. A takich nie brakuje. Skrywają się na uczelniach, w kościołach,
urzędach (w sejmie?) i różnych innych środowiskach, tam gdzie ten autorytet
jest potrzebny. Czyli chyba wszędzie, bo ludzie autorytetów potrzebują. I
czasami zbyt ślepo w nie wierzą. Te autorytety, które wcale na takie miano nie
zasługują (a są nimi z racji np. zajmowanych stanowisk, osiągniętej pozycji społecznej),
trafiają na dwa grunty. Ludzi znających swoją wartość, z wyrobioną postawą
moralną, wierzących w siebie i swoje umiejętności – tacy słysząc wygłaszane „głupstwa”
nie biorą ich nawet na banię, a czasami nawet mają odwagę postawić głośny
sprzeciw. Albo na ludzi nie znających własnej wartości i poszukujących jej na
zewnątrz- i takich niestety w naszym kraju jest chyba więcej. I wtedy głoszone
przez autorytet „prawdy” rozpleniają się po świecie i wyrządzają krzywdę samym
głoszącym, a przy okazji i innym (albo odwrotnie). I tak się bujamy z homofobią, rasizmem i
nietolerancją generalnie….
Zdarza się, że „autorytety” korzyści z głoszonych prawd
przekładają bezpośrednio na swoje życie. I tak przypomniał mi się artykuł o
nauczycielach jogi (och, jak mój kręgosłup za nią tęskni).
Pokazuje on jak łatwo autorytet można wykorzystać i
głoszone prawdy podpiąć pod własne korzyści ( w tym wypadku- seksualne). Piękne
słowa i logika zdaje się zabierać ludziom (w tym wypadku uczniom) wgląd w ich prawdziwe uczucia
i wewnętrzne potrzeby, a po fakcie pojawia się dyskomfort – niby nie wiadomo
skąd. Bo przecież te osoby z artykułu nie zostały zgwałcone, "tylko" zmanipulowane i wykorzystane. Zanim
człowiek dotrze do tego skąd ten dyskomfort, to mija trochę czasu. A potem ciężko
się do tego przyznać, bo pojawia się wstyd – w największym stopniu chyba przed
samym sobą – bo przecież nikt ich nie zmuszał do takich zachowań, to niby była
ich decyzja. I w gruncie rzeczy zdradzili samych siebie. To chyba gorsze niż
zdrada przez kogoś bliskiego.
Ale wracając do autorytetów – na szczęście ludzie są
różni, więc różne są autorytety i oprócz tych oszukanych, są też i takie osoby,
które swoim życiem potwierdzają głoszone prawdy, zawsze mając na uwadze dobro
drugiego człeka. I za takimi się rozglądam :)