Niedawno na demotywatorach, kwejku, czy innym takim trafiłam
na tekst w stylu: „Musisz mieć strasznie nudne życie, skoro tak bardzo
interesuje Cię moje”. Ja to widzę całkiem inaczej – musisz mieć niezły syf w
swoim życiu, skoro zajmujesz się życiem innych i uciekasz przed swoim. W
ostatnim związku niemalże wyspecjalizowaliśmy się (ja i mój ex) w analizowaniu
zachowań innych, ich relacji, związków, kto przetrwa, kto ma jakie problemy i
dlaczego. I mimo, że o naszym związku też dużo i często rozmawialiśmy, to jak
się okazuje, naprawdę ważne sprawy z którymi należało się po męsku
skonfrontować były omijane, wyciszane (ok, po krótkich burzach) bez załatwienia.
Ale głowy nie oszukasz i nawet jak sobie wyobrazisz, że przecież jednak jest
tak zajebiście ( „nie pije, nie bije, pieniądze przynosi”), to organizm swoje
wie. I ja dzisiaj też już wiem, że to wewnętrzne napięcie, w kolanach i całym
ciele, które czasami uniemożliwiało zaśnięcie to nie był wcale PMS (bo i nawet
czasowo się nie zgrywało), ale ja chciałam wierzyć, że to właśnie PMS, i w wiele
innych rzeczy „chciałam wierzyć”. Kurcze ale ja nie o tym dzisiaj miałam…. tylko
o plotkach, i o tym, że zanim obrobisz komuś tyłek zastanów się, czy nie
uciekasz przed jakimiś swoimi problemami. Absolutnie nie oznacza to, że
obgadywać możesz dopiero wtedy gdy masz idealne życie, bo nikt nie ma, ale
dobrze mieć świadomość z czym naprawdę należy się rozprawić. A plotkować chyba
każdy lubi, a już najbardziej Ci co to „nigdy nikogo nie obgadują”.
Zbieram się, żeby napisać o urokach życia na prowincji,
ale przy okazji tego tematu najpierw o jego minusach. Minusach bardziej dla innych,
bo mi akurat jakoś specjalnie to nie przeszkadza. Pamiętam jak koleżanka
mawiała, że tutaj jak pierdniesz to 5 min później na końcu miasta już o tym
wiedzą. No i coś w tym jest, trajkotki siedzące na ławkach pod blokiem znają
życie wszystkich lepiej niż oni sami. Czasami nie zdążysz odejść na odległość
niesłyszalności głosu, a już komentują Twoje życie. Ale ja naiwnie widzę w tym
też trochę troski, nie tylko wścibstwo. I dopóki nie wpływa to na moją pracę,
rodzinę, stosunki z innymi ludźmi to nic nie tracę, a wręcz się cieszę, że mogę
swoją osobą odciągnąć te trajkotki od ich problemów, bo może w pewnym wieku, to
już się nie opyla ich rozwiązywać?